“Imię Polski będzie na zawsze wymazane z prawa narodów” – tajny zapis sprzed 225 lat był wyrokiem dla Rzeczypospolitej. Zagrożenia nie minęły

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay/domena publiczna 

Równo 225 lat temu Rosja, Austria i Prusy podpisały w Petersburgu ostateczną konwencję rozbiorową Rzeczypospolitej, dodając do niej tajny artykuł, w którym zapisano, że „samo imię Polski będzie na zawsze wymazane z prawa narodów”. 

I choć wbrew oczekiwaniom zaborców, Naród przetrwał, ocaliwszy nie tylko swoją polską tożsamość, ale i odbudowując po 123 latach niewoli własną państwowość, ta groźba nieustająco – w innej już formie – wisi w powietrzu. 

Nie mamy łatwej sytuacji geopolitycznej. Nasi sąsiedzi zawsze mieli spore apetyty  na zagrabienie naszego kraju. 26 stycznia 1797 roku podpisali dokument, na mocy  którego duże europejskie państwo wymazano z map Europy. W tej samej Europie królowały wówczas hasła wolności, równości i braterstwa. Nie przeszkadzało 

to jednak nikomu na wprowadzanie nowego, politycznego ładu, którego celem było zniszczenie Polski raz na zawsze. Przyczyniła się do tego caryca Katarzyna II,  ale także wewnętrzne nastroje w kraju. Gdyby nie upadek zasad moralnych, osłabienie  odpowiedzialności obywatelskiej i panosząca się zgnilizna obyczajów, a także flirt  części ówczesnych elit z zagranicznymi dworami, może zaborcy nie rzuciliby się  na Polskę jak na łatwy łup. 

Trzeba było aż 123 lat, kilku dramatycznych prób i zrywów niepodległościowych,  by odzyskać niepodległość. Najcenniejsze jest jednak to, że te próby podejmowano  z żywą wiarą w odzyskanie wolności, choć zarówno za tę wiarę, jak i za pielęgnowanie  polskości, groziła śmierć. „Lecz nie ten jest bohaterem, co pewien dobrego skutku  zaczyna walkę, ale ten, co nie myśląc o rezultacie, tylko z wiarą w świętość sprawy  idzie krew lać za nią, choćby wiedział, że to ofiara bezowocna!” – pisała Maria  Rodziewiczówna w „Pożarach i zgliszczach”. Ofiara przyniosła swój owoc, choć dopiero  w roku 1918.

Polska wróciła na mapę świata dzięki bohaterstwu Polaków, gotowych przelać krew za wolność, narodową tożsamość kulturową, niepodległość i suwerenność. Czy po 225 latach mamy jeszcze w pamięci ten trud lub choćby świadomość tego, co zostało nam zapisane w trudnych i walecznych dziejach narodu? 

Historia zatacza koło i po raz kolejny uczy, że „wolność nie jest dana raz na zawsze”.  Są nowe zagrożenia, oparte w istocie na tych samych dążeniach. Rosja znów ma mocarstwowe zapędy i wzmaga swoje działania militarne. Niemcy udają, że nie widzą zagrożenia, a w obliczu niebezpieczeństwa wojny, twierdzą że należy dogadać się z Putinem, ponieważ sankcje uderzyłyby w nich samych. Analogii jest  mnóstwo. Dziesiątki lat rewolucji kulturowej przygotowały doskonały grunt  do mentalnego i gospodarczego podboju kolejnych krajów. Wojna hybrydowa trwa od lat, a część polskich elit tak dalece nie rozumie stanu zagrożenia, że pędząc za własnym interesem, szuka poparcia na „zagranicznych dworach”. Może refleksja historyczna nad takimi rocznicami, jak dzisiejsza, otworzy komuś oczy? Zbyt wiele krwi przelano w walce o Niepodległą, by można ją było dziś tak łatwo stracić. Wspólnota narodowa ma swoje polskie obowiązki. A zagrożenie, choć przybrało nowe formy, nie minęło… 

Autor 

Marzena Nykiel 

Redaktor naczelna wPolityce.pl, publicystka “Sieci”, autorka książki “Pułapka gender”. Była wydawcą i  producentem programów tv oraz kierownikiem produkcji filmowej. Absolwentka filozofii i dziennikarstwa  KUL oraz podyplomowego studium produkcji filmowej i TV w Łódzkiej Szkole Filmowej. Twitter:  @MarzenaNykiel